Kasa Stefczyka pomogła małej Ani

Kasa Stefczyka jak i Fundacja Stefczyka po raz kolejny pokazują, że warto pomagać. Tym razem wsparły rodzinę Aleksandry i Andrzeja Baranów z Gdańska opiekujących się siedmioletnią, ciężko chorą Anią. Pieniądze pozwolą na zakup specjalistycznego wózka dla sparaliżowanej dziewczynki.

18:02 04.06.2012 r.

 

- Pomoc innym jest jednym z istotnych elementów działalności Kasy. Staramy się reagować, zwłaszcza gdy chodzi o dobro dzieci. Nie mieliśmy wątpliwości, że Ania musi być otoczona opieką – mówi Krzysztof Lewandowski, dyrektor departamentu sprzedaży Kasy Stefczyka.
Opiekunowie niepełnosprawnej dziewczynki otrzymali 3.800 złotych z przeznaczeniem na zakup wózka. Sprzęt pomoże w rehabilitacji i transporcie dziecka.

wozek-dla-ani.jpg

Biologiczna matka z niej zrezygnowała. Ania miała wodogłowie, laryngomalasię, encefalopatię i kilka innych dolegliwości. Lekarze podjęli wyzwanie i tydzień po tygodniu przeciągali ją na stronę życia. Gdy miała 2,5 miesiąca a jej funkcje życiowe nie podtrzymywały już maszyny, zapadła decyzja o oddaniu jej do rodziny zastępczej.

U Baranów zadzwonił telefon. Urzędniczka z MOPS-u zapytała, czy wezmą dziecko. - Bardzo chore dziecko - podkreśliła. Dała im 5 minut na zastanowienie.

- Bo sędzina czekała na kogo wystawić postanowienie sądowe – wspomina Aleksandra Baran. - Na drugi dzień odbieraliśmy małą z oddziału chirurgii.

Niebieskie oczy Anki widzą tylko kontury, cienie, światło. Nie mówi. Ale słyszy, czuje, potrafi się uśmiechać. Nie tylko wtedy, gdy ją proszą, śmieje się gdy jest radosna i gdy nic jej nie boli.

Baranowie mają dziewięcioro dzieci, troje własnych w wieku 19, 18, 15 lat i i szóstkę przysposobionych. Sześciolatki – Marysia i Arek są upośledzone umysłowo. Radek nie ma nóg, chodzi na rękach i świetnie daje sobie radę. Jego siostra Małgosia ma zespół FAZ. Jest jeszcze śliczna, o ogromnych oczach siostrzenica Ani. Trafiła pod opiekę rodziny Baranów w październiku, na miesiąc. We wrześniu skończy dwa latka. I też jest niepełnosprawna.

Odwiedziliśmy Anię i jej rodzinę z kamerą. Obejrzyj film, który nakręciliśmy u Państwa Baranów.

- Ania to nie jest łatwy pacjent – przyznaje Anna Jędrzejczyk, lekarz Pomorskiego Hospicjum dla Dzieci. - Fakt, iż widzę ją rano w dobrej kondycji, nie znaczy, że po południu nie dostanę rozpaczliwego telefonu, że coś się bardzo złego dzieje – wyjaśnia. - To dziecko to zbiór nie tylko straszliwych chorób. Nie jest standardowo leczone, nie ma standardowych objawów, nie ma nic standardowego łącznie z całą swoją historią życia. Nie została zaakceptowana przez biologicznych rodziców, potem tygodniami poddawano ją procedurom ratującym życie, ale wtedy znaleźli się ludzie, którzy ją pokochali. Bezwarunkowo.